niedziela, 23 września 2012

cc vs pn

Cześć
Pewnie niektórzy zastanawiają się o co chodzi?:) mucha cc kontra poniedziałek?:)nie, takie skrótowce można znaleźć w internecie lub prasie szukając informacji o porodzie naturalnym lub cesarskim cięciu. Ja jako niebywale doświadczony ludź mogę się pochwalić tudzież pożalić iż "zaliczyłam" oba stanowiska więc chyba mogę przyjąć stanowisko wszystkowiedzącej mądrali mającej prawo wypowiedzi w tym zakresie?:) Ludzie kochają mnie pytać o ten temat i zadają najoczywistsze pytanie? 
który poród lepszy?:)
A czy poród może być tak miłym doświadczeniem jak 5-cio godzinne szaleństwo zakupowe? 
nie oszukujmy się, musicie przecisnąć przez otwór wielkości cytryny arbuza więc nawet jakby to trwało tyle co puszczenie bąka to i tak będzie bolało, nie mówiąc już o tym co potem przez kilka bądź więcej dni:/
Ja pierwszy poród miałam dawno, dawno temu gdy byłam jeszcze młoda i entuzjastycznie nastawiona do świata:)Mój junior miał przyjść na świat 30 października a że usadowił się łepetynką w dół więc nic nie stało na przeszkodzie by poród naturalny miał miejsce. Chodziłam do lekarza na fundusz więc jak łatwo się domyśleć byłam zdana na siebie w szpitalu gdzie trafiłam 12 dni po terminie bo młodemu było tak dobrze w brzusiu że ani myślał wychodzić w te już zimowe warunki gdyż za oknem pojawił się śnieg. Tak, tak moje kochane jeszcze parę lat temu zima zaczynała się w listopadzie a nie jak teraz w styczniu:) Oddział na który trafiłam celem przygotowania wywołania czy interesująco określając indukcji porodu nazywał się oddziałem patologii ciąży....ygh i były to prawie 3 dni mojego nieustającego płaczu, chcę do domu i wrócę jak junior się sam określi:) krzywdy mi tam nie robili żadnej ale wiecie, jak człowiek nie wie czego się spodziewać to się boi na samą myśl, a strach ma wielkie oczy:)
Pierwszym stanowiskiem lekarzy było wywołanie za pomocą podania oksytocyny dożylnie w niewielkiej dawce by sprawdzić jak mój organizm zareaguje. Ale ten ich olał:) Pan doktorek postanowił założyć mi cewnik który miał w ciągu 3 godzin rozpocząć akcję porodową. Ja na same hasło już zapłakana rzewnymi łzami:)okazało się iż jest to bezbolesne ale wiecie, musiałam przecież spanikować, w końcu wszystko co związane ze szpitalem musi być przerażające:) Przespałam z tym cudem całą noc i nic:) to rano znowu tup tup na trakt porodowy w towarzystwie mokrej od łez twarzy...ach te huśtawki nastrojów...:) i dziś podali konkretną dawkę oksytocyny a ja znowu hulaj dusza młody ani myśli wyjść. Pan doktorek okazał mi łaskę i stwierdził.....aaa jutro piątek damy pani dzień spokoju. Moja twarz rozpromieniona szczęściem, błogi spokój na duszy, budzę się w ten piękny piątkowy poranek a oni mnie sru na trakt porodowy:) wierzcie mi że po tych dwóch dniach chlipania nawet łez nie miałam ale i tak płakałam:)od 8 do 12 mały dalej miał "wyczesane" na próby wywołania, ja już spanikowana, mąż spokojny siedzi na kanapie na trakcie porodowym w pokoiku i wsuwa moje śniadanie bo żem nawet patrzeć na nie nie mogła i czas leci a tu nic. Wreszcie jakaś uprzejma pani doktor z metra cięta przyszła, przebiła pęcherz płodowy, wody chlusnęły i wtedy z pewną dozą nieśmiałości się zaczęło. Pamiętam to jako zabawne przeżycie gdy skakałam po sali na wielkiej piłce oglądając z mężem dziadów w tv i na pytania co chwila przez położne czy ma pani skurcze odpowiadałam że nie i nie. Bo wiecie, człowiek taki durny, naoglądałam się filmów, nasłuchałam i wyobrażałam sobie że skurcze to takie ciągnięcie w dól czy coś a mnie pobolewało podbrzusze jak w czasie okresu i to takiego lekkiego więc myślę sobie no nic się nie dzieje, aż wreszcie jedna położna mi oznajmiła że to są właśnie skurcze...acha.....człowiek całe życie się uczy:) przyszedł pan doktorek, włożył paluchy i mówi ocho rodzimy, pełne rozwarcie i trzask prask wyciągnęli malucha, położyli takiego brudasa na piersi  a ja tylko jedno...." o Boże":) to było niezwykłe przeżycie i prawda jest że już od tej chwili zapominacie o bólu porodowym. Młody przyszedł na świat o 18.05 i mogę śmiało powiedzieć że miałam lekki poród. Bolało bo wiadomo że bolało ale poszło szybko i sprawnie więc szczęśliwa z moim małym spuchniętym dzidziulkiem pojechałam na oddział noworodków.
Po tych ośmiu latach pamiętam to jako bezbolesny cudowny stan...ach my kobiety... a jak płakałam te trzy dni to już mój mózg wypiera....:)tak więc z wyidealizowanym wspomnieniem założyłam że druga ciąża też będzie gites i wymyśliłam sobie że będę rodzić w wodzie. (przy poprzednim porodzie tez weszłam do basenu i bolało jak cholera a woda wcale bólu nie łagodziła...:)) ale teraz miał być basen i koniec kropka! Na usg połówkowym moja lalunia ułożyła się łepetynką w dół by po 3 tygodniach osiąść za zadku i tak pozostać aż do rozwiązania:) no nic tylko gwiazda:)lekarz do mnie to robimy cięcie i oddaje się opowiadaniu o tym jak to leci a ja nie słucham tylko zastygłam na słowie cięcie i sobie myślę, co do h... miał być basen a nie cięcie:)umówiliśmy się na randkę na 12 sierpnia o 10 i te ostatnie dni czytałam, czytałam i jeszcze raz czytałam co mnie czeka. Miałam pełne portki przez calutki tydzień, bałam się nawet dywanika przed porodówką:) A tu słuchajcie o 10 kilka formularzy, 10:30 na porodówce, podali kroplówkę, założyli cewnik o 11 przyszedł anestezjolog (przystojny:)) pogłaskał po łapce, fiku miku na blok operacyjny, tam trzask prask i wyjęli wrzeszczącą gwiazdkę o 11.15:) pokazali wpierw psiochę, potem buźkę, dali na buziaka i zabrali do męża czekającego na kanapie przed salą, mnie rach ciach wywieźli z 20 minut potem i mogliśmy cieszyć się sobą przez 2 godzinki na trakcie porodowym a potem już won na oddział noworodkowy:)
Prawda, że brzmi cudownie:)ale potem to się zaczęło:) po porodzie naturalnym same schodzicie z łóżka już na porodówce, boli psiuta przez tydzień i siąść na dupsku się nie da więc się człowiek boczkiem, boczkiem ześlizguje z łóżka szpitalnego i tak 100 razy dziennie, bo to pampers, bo to przebrać, bo to umyć itp.
Natomiast po cesarce każą leżeć plackiem bez podnoszenia przez 6 godzin głowy i rób co chcesz człowieku. Dobrze że mąż był bo weź panie przystaw głodne dziecko do piersi jak tylko sufit widzisz:)nogi mrowienie i paraliż po znieczuleniu, potem odeszło ale dyskomfort był nawet zabawny, po 12 godzinach przyszły położne i wstać już kazały. to było okrutne z ich strony:) po naturalnym porodzie boli ale możecie wstać itp a tutaj... człowieku panie toż to piecze żywym ogniem. W szpitalu trzymali 4 doby po cc ale jeszcze w domu musiałam się podnosić z łóżka przez 5 minut kombinując jak można się podnieść na rękach na by nie używać mięśni brzucha. Na szczęście z każdym dniem było coraz lepiej i po półtorej tygodnia mogłam się nawet śmiać i kichnąć bez obaw:)podsumowując dla mnie 1:1 dla cc i pn. Pn miałam lekki więc nie męczyłam się a potem szybko doszłam do siebie natomiast cc jest niesamowicie wygodna i szybka ale dłużej się organizm ogarnia i pierwsze godziny po są naprawdę średnio przyjemne. Jestem w stanie zrozumieć kobiety które cc robią na życzenie ponieważ ten strach i męczenie się gdy czekacie na rozwiązanie może być stresujący ale kobiecy organizm jest przystosowany do regeneracji po porodzie naturalnym i o ile wszystko przebiega normalnie szybciej się potem ogarniecie a cc jest operacją i trzeba się naprawdę potem cackać ze sobą bo o krzywdę nietrudno ale znowu komfort związany z porodem-bezcenny. dlatego polecam obie formy porodu, grunt to zdrowa nagroda w waszych ramionach:)
Minnie

6 komentarzy:

  1. Hej, Kochana, bardzo się cieszę że otworzyłaś taki blog, juz sie nie mogłam doczekać na twoj powrót na yt... Ja obecnie jestem w 29 tyg. Chętnie poczytałabym o tym, jak szybko dochodzi się do sprawnośći w sprawach damsko-męskich po obu tych wariantach porodu? zaznaczam, że chciałabym rodzić naturalnie, choć boję sie strasznie... obecnie dzidzia lezy skośnie, także tak jak na cesarkę... Ale może się zmieni... Pozdrawiam.,.

    OdpowiedzUsuń
  2. heh, ja już mam ten "pierwszy raz" za sobą:)podstawowa zasada to odczekać 6 tygodni minimum po porodzie, nie wierz w bajki że jak się człowiek dobrze czuje 2 tygodnie po porodzie to już można ponieważ nawet jak ciało funkcjonuje dobrze to środek wciąż się goi, a minimum 6 tygodni trzeba czekać ponieważ rana po łożysku właśnie tyle potrzebuje!wcześniej może dojść np do zakażenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. czy znieczulenie w szpitalu jest płatne ? czy mialas rozek miekki czy usztywniany ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wszystko bezpłatne:) rożek miękki, służy również jako kołderka

      Usuń
    2. Zależy od szpitala. tak jak napisałam w wawie wiekszość jest płatna

      Usuń
  4. Znieczulenie zależy od szpitala. W warszawie jednak większość ma płatne...

    OdpowiedzUsuń