piątek, 21 września 2012

przyszła baba do lekarza

Cześć
Nagrałam kiedyś dla Was film pod tym samym tytułem na YT: zapraszam ale tutaj także zamieszczę wpis na ten temat, może poruszę zagadnienia których nie uwzględniałam na vlogu:)
Ponieważ dwukrotnie byłam w ciąży to i dwukrotnie musiałam odwiedzać mojego nieszczególnie ulubionego specjalistę jakim jest ginekolog. Pierwsza ciąża była prowadzona u dr na fundusz natomiast druga (ponieważ ten właśnie lekarz złamał nogę) została poprowadzona prywatnie. Obu lekarzy bardzo sobie chwalę  i obie wizytacje mają swoje plusy i minusy. Prywatnie płaci się sporo ale wizyta na zawołanie kiedy chcecie a na fundusz za darmo ale czeka się i czeka i czeka:)Ale nie o tym będę się rozwodzić. Obaj lekarze stanęli na wysokości zadania wiec podsumowując można powiedzieć że miałam szczęście:)
Co lekarz to inne podejście ale ja akurat ku mojej radości USG miałam często. Wiem że to nie dobrze i zalecane są 3 ale kto nie chce podejrzeć małego człowieczka kwitnącego  w waszym brzuszku? wszakże z natury jesteśmy ciekawscy a co dopiero w takiej sytuacji:) pierwsze bicie serduszka?niezapomniane i bezcenne:) Podczas takich wizyt możecie się spodziewać że przynajmniej dwa razy będziecie skierowane na badania dodatkowe między innymi takie jak morfologia, mocz, glukoza we krwi, WR, HBS a nawet HIV. Ja jako pacjentka prywatnego dr musiałam za te badania dodatkowo płacić i to wcale nie mało natomiast na fundusz są darmowe. Najgorsze badania dla mnie osobiście? (pobrania krwi się nie lękam:)) to glukoza na czczo. Badanie jak łatwo się domyślić w kierunku cukrzycy polega na wypiciu na czczo odpowiedniej ilości glukozy rozpuszczonej w namiastce wody. Coś okropnego!!!! nie dość że głodny człowiek jak wilk to jeszcze trzeba pić coś takiego...ygh. Dla lepszego wyobrażenia sytuacji zwizualizujcie sobie kubeczek plastikowy z automatu od kawy a w nim miałki cukier na wysokość 3/4 kubka rozcieńczony 1/4 wody (tylko tyle wchodzi) yammy co?:)Ale moje kochane które jeszcze tego nie przeszły!!! jest na to sposób który podsunął mi sam lekarz by ulżeć sobie odrobinę w cierpieniu! pół cytryny! wcisnąć i wypić duszkiem. Naprawdę działa!!!polecam:) 
Ciąża różnie potrafi nas zaskoczyć. Raz przebiega prawidłowo a raz nie. Ja odpukać nie miałam większych problemów ale nie obeszło się bez chwil małego strachu jak np w 4 m-cu dowiedziałam się że mój twardy brzuch(myślałam że to wzdęcia) to skurcze Braxtona-Hicksa. Nie bolą ale do przyjemnych też nie należą. Brzuch twardnieje, czasem trochę ciągnie. Trzeba wtedy więcej wypoczywać ponieważ zaniedbanie może doprowadzić do nasilenia a te skurcze mogą skrócić szyjkę macicy a co za tym idzie wywołać poród. Myślę że to nie jest miła perspektywa w czwartym miesiącu...Tak więc nawet na siku bałam się wstać przez tydzień:) Potem doszły puchnące nogi... połowę zajęć w szkole musiałam opuścić bo siedząca pozycja przez dwanaście godzin nie sprzyja dobremu krążeniu. Pod koniec ciąży wkurzała mnie też zgaga, co za okropieństwo. Ale żadnych manti i innych gówien nie polecam, już pomijając fakt że podstawowy nawyk to czytanie ulotek w lekach i rubryczki pt "ciąża i karmienie piersią". Ja ratowałam się rosołkiem:) Ok 35 t.c. dowiedziałam się że moja córcia siedzi na pupie ale miała jeszcze czas na obrót więc czekałam. Potem lekarz milo mnie zaskoczył wizytami co tydzień... nie ma jak to wypieprzyć 400zł w miesiąc w powietrze...suma sumarum moja gwiazdka siedziała na pupie i ani myślała się obrócić więc została podjęta decyzja o cesarskim cięciu. Pierwszy poród był naturalny więc miałam pełne galoty...;) Lekarz zaproponował jeszcze obrót zewnętrzny ale nawet nie chciałam o tym słyszeć. Umówiliśmy więc się na randkę 12 sierpnia o 10 w szpitalu w którym pracował mój lekarz i on miał wykonać cc.Ale o tym w kolejnym poście. Podsumowując prowadzenie ciąży kosztowało mnie jakieś 1500zł plus badania jakieś 200zł, nie liczę dojazdów. Cieszę się że nie była to ciąża zagrożona ponieważ obawiam się że wtedy musiałabym szukać kogoś na nfz bo bym nie wyrobiła finansowo. Do przemyślenia dla Was...
Minnie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz